Święto miłości ma dosyć długą tradycję bowiem Europa zaczęła obchodzić walentynki już w średniowieczu.
I mimo, że Piotr Szczepanik śpiewał „Kochać jak to łatwo powiedzieć, Kochać-tylko to więcej nic (..)”, drobny upominek od ukochanej osoby zawsze cieszy.
Czy istnieje recepta na udany prezent? Gdzie szukać inspiracji?

Podpowiedź możesz znaleźć tutaj..

Weź udział w naszym konkursie i wygraj prezent nie tylko dla swojej ukochanej/ukochanego ale i dla siebie.
Opisz w zaskakujący, ciekawy, piękny sposób historię waszej miłości i wygraj zegarki Delbana.

Zegarek damski DelbanaZegarek meski delbana

Regulamin konkursu walentynkowego


I Zasady ogólne

  1. Konkurs organizowany jest przez Centrum Sprzedaży Internetowej Cezary Janicki, NIP: 727-186-49-86 z siedzibą na ul. Puławskiej 10 lok.32, 02-566 Warszawa, właściciela domeny i Sklepu Internetowego www.e-zegarek.pl,zwanym dalej Organizatorem.
  2. Korespondencję do Organizatora należy kierować na adres: Puławska 10 lok 32, 02-566 Warszawa.
  3. Sponsorem konkursu jest firma Noblea Sp. z o.o. z siedzibą na ul. Serwituty 23/218, 02-233 Warszawa.
  4. Konkurs trwa od 30.01.2019 r. do 11.02.2019r.


II Wytyczne i tematyka konkursu

  1. Konkurs skierowany jest do wszystkich zakochanych.
  2. W konkursie mogą brać udział wyłącznie osoby fizyczne, które są pełnoletnie i zamieszkują na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej lub posiadają adres korespondencyjny na terenie Rzeczypospolitej Polskiej. Osoby biorące udział w konkursie zwane są uczestnikami.
  3. Aby wziąć udział w konkursie należy w okresie jego trwania dostarczyć do Organizatora krótki opis historii swojej miłości.
  4. Sposób dostarczenia, zasady oraz szczegółowe wytyczne techniczne znajdują się w punkcie III.
  5. Tematem konkursu jest opis historii miłości w dowolnej formie pisemnej (wiersz, esej itp)

 

III Zgłoszenie i zasady uczestnictwa

  1. Zgłoszenie prac obywa się poprzez:
    1) Wklejenie opisu w komentarzu pod postem o konkursie na facebooku lub w komentarzu na blogu dotyczącym konkursu (przy zgłoszeniu w komentarzu na blogu prosimy o podanie w treści komentarza także swojego imienia i nazwiska oraz adresu e-mail do kontaktu) ;
    2) Polubienie" Facebookego profilu Organizatora
    https://www.facebook.com/NajlepszeZegarki
  1. Opisy można umieszczać do 11.02.2019 r.
  2. Każdy uczestnik może wysłać wyłącznie jednej opis.
  3. Uczestnicy mogą zgłaszać wyłącznie opisy własnego autorstwa.
  4. Zgłoszenia do konkursu nie mogą naruszać prawa ani praw osób trzecich, w tym w szczególności dóbr osobistych osób trzecich, a także ogólnie przyjętych norm obyczajowych - w szczególności dotyczy to treści powszechnie uznawanych za wulgarne i obraźliwe, obrażające uczucia innych osób, w tym również uczucia religijne, przedstawiających przemoc albo materiały o tematyce rasistowskiej, naruszające prawo do prywatności, zawierających materiały chronione prawami wyłącznymi bez zgody uprawnionych.
  5. Nadesłane opisy na konkurs nie mogą być pracami nagrodzonymi w innych konkursach w dniu przysłania.
  6. Wysyłając zgłoszenie, uczestnik wyraża nieograniczoną czasowo zgodę na publikację nadesłanego opisu na następujących polach eksploatacji:
    1)  profile społecznościowe Organizatora i Sponsora (Facebook, Instagram, Twitter),
    2) stronę internetową Organizatora (www.e-zegarek.pl),
  1. Wszelkie prawa autorskie i majątkowe do nadesłanego opisu pozostają po stronie uczestnika.
  2. Organizator nie ponosi odpowiedzialności z tytułu naruszenia przez uczestnika jakichkolwiek praw autorskich lub osobistych.
  3. W konkursie nie mogą brać udziału pracownicy i przedstawiciele Organizatora oraz innych podmiotów biorących bezpośredni udział w przygotowaniu i prowadzeniu konkursu (sponsora), w tym członkowie jury oraz członkowie ich rodzin i osoby im najbliższe.

 

IV Ocena prac i nagrody

  1. Nadesłane prace będą poddane ocenie jury.
  2. Jury w składzie: Artur Zgliński (Noblea Sp. z o.o.-Delbana Polska), Magdalena Goduń (Centrum Sprzedaży Internetowej www.e-zegarek.pl), Anna Wójcik-Janicka (Centrum Sprzedaży Internetowej www.e-zegarek.pl) przyzna nagrodę zwycięzcy w postaci dwóch zegarków:
    1) męski zegarek Delbana 41601.622.6.044 o wartości 999 zł
    2) damski zegarek Delbana 41611.615.1.536 o wartości 999 zł
  1. Nagrodzone zostaną najlepsze prace, a kryterium wyboru stanowią kreatywność, wartość merytoryczna oraz zgodność z postanowieniami niniejszego regulaminu.
  2. Decyzja jury dotycząca wyników zostanie ogłoszona do dnia 13.02.2019 r. na profilu facebookowym Organizatora.
  3. Nagrody przyznane w konkursie nie są wymienne na gotówkę. Organizator skontaktuje się ze zwycięzca w ciągu 2 dni od daty ogłoszenia wyników i zobowiązują się do przekazania przyznanej nagrody w terminie 14 dni.

 

V Reklamacje

  1. Każdemu uczestnikowi przysługuje prawo do złożenia reklamacji w sprawach związanych z konkursem.
  2. Reklamacja powinna zawierać:
    1) imię i nazwisko osoby składającej reklamację;
    2) opis przedmiotu reklamacji wraz z uzasadnieniem;
    3) adres korespondencyjny.
  3. Reklamacje należy składać mailowo na adres sklep@e-zegarek.pl
  4. Reklamacje będą rozpatrywane przez organizatora w ciągu 14 dni od jej otrzymania. O wyniku postępowania reklamacyjnego uczestnik zostanie powiadomiony listem na adres podany w reklamacji lub mailem.
  5. Reklamacje powinny być składane w najpóźniej terminie 7 dni od dnia rozstrzygnięcia konkursu.


VI Postanowienia końcowe

  1. Do nagrody zostanie dodana dodatkowa nagroda pieniężna w wysokości odpowiadającej zryczałtowanemu podatkowi dochodowemu od osób fizycznych z tytułu wygranej w konkursie, liczonemu od ubruttowanej wartości nagrody o należny podatek dochodowy.
  2. Zwycięzca zgadza się, że kwota dodatkowej nagrody pieniężnej nie podlega wypłacie na jego rzecz, lecz przeznaczona jest na zapłatę podatku należnego z tytułu wygranej w konkursie.
  3. Organizator przed wydaniem zwycięzcom nagród obliczy i odprowadzi do właściwego Urzędu Skarbowego zryczałtowany podatek dochodowy należny z tytułu wygranej.
  4. W terminie 7 dni od opublikowania informacji o wygranej, zwycięzca zobowiązany jest przesłać Organizatorowi następujące informacje: imię i nazwisko, adres dostawy nagrody na terytorium Polski, PESEL/NIP, numer telefonu oraz właściwy dla zwycięzcy Urząd Skarbowy. Niepodanie powyższych informacji przez zwycięzcę w określonym terminie lub podanie nieprawidłowych danych, powoduje utratę prawa do nagrody.
  5. Organizator zastrzega prawo zmiany regulaminu, jeżeli nie wpłynie to na pogorszenie warunków uczestnictwa w konkursie. W razie skorzystania z tego prawa, Organizator poinformuje o nowej treści regulaminu w siedzibie Organizatorów oraz na stronie internetowej www.e-zegarek.pl
  6. Organizator ma prawo do zawieszenia lub zakończenia konkursu w każdym czasie, bez jego rozstrzygnięcia i bez konieczności uzasadniania swojej decyzji.
  7. Organizator może wykluczyć uczestnika z udziału w konkursie w przypadku stwierdzenia naruszenia postanowień niniejszego regulaminu.
  8. W razie wątpliwości co do naruszenia przez uczestnika konkursu warunków niniejszego regulaminu Organizator ma prawo do:
    1) wstrzymania się z przekazaniem nagrody do czasu wyjaśnienia wątpliwości
    2) wykluczenia uczestnika z konkursu
    3) odmowy przekazania nagrody
    4) do dochodzenia ich zwrotu oraz naprawienia szkody (w przypadku wcześniej przyznanych nagród).
  9. Dokumentem określającym zasady Konkursu jest regulamin dostępny w siedzibie Organizatora oraz na stronie internetowej www.e-zegarek.pl


VII Ochrona danych osobowych oraz formularz uczestnictwa
(Poniżej)

  1. Dane osobowe osoby nagrodzonej będą przetwarzane przez Organizatora – jako administratora danych osobowych – w celu i zakresie niezbędnym do realizacji konkursu, w szczególności przyznania i doręczenia nagrody oraz opłacenia podatku, na podstawie dobrowolnej zgody osoby, której dane dotyczą.
  2. Dane osobowe przetwarzane są zgodnie z postanowieniami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych), tzw. RODO oraz aktualnie obowiązującymi regulacjami prawa polskiego.
  3. Organizator może udostępniać zebrane od osoby nagrodzonej dane osobowe firmie kurierskiej. Dane w postaci imienia i nazwiska zwycięzców mogą być udostępniane publicznie na:
    1) profilach społecznościowych Organizatorów i Sponsorów (Facebook, Instagram, Twitter),
    2) stronie internetowej Organizatora (www.e-zegarek.pl),
  4. Organizator nie przekazuje danych poza teren Polski/UE/Europejskiego Obszaru Gospodarczego.
  5. Osobie, której dane osobowe są przetwarzane przez Organizatora, przysługuje prawo dostępu do swoich danych oraz otrzymania ich kopii, prawo do sprostowania (poprawiania) swoich danych, prawo do usunięcia danych, prawo do ograniczenia przetwarzania danych, prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych, prawo do przenoszenia danych, prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego (Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, ul. Stawki 2, 00-193 Warszawa) oraz prawo do cofnięcia zgody na przetwarzanie danych osobowych. W celu wykonania tych praw należy skierować żądanie pod adres email: sklep@e-zegarek.pl lub osobiście w siedzibie Organizatora.
  6. Dane osobowe pozyskane w związku z realizacją konkursu Organizator przechowuje do końca okresu przedawnienia potencjalnych roszczeń wynikających z uczestnictwa w Konkursie oraz przez okres niezbędny do wypełnienia przez Organizatora obowiązku prawnego (np. wynikającego z przepisów podatkowych lub rachunkowych), bądź też do czasu posiadania udzielonej zgody.
  7. Podanie danych osobowych jest dobrowolne, jednak ich niepodanie uniemożliwia wydanie i otrzymanie nagrody.

 

Komentarze (32)

    • Bartłomiej
    • 2019-01-30 15:46:50
    Zegarek dla wyjątkowej małżonki w dniu urodzin w Święto Walentynek która, posiada cechy prawdziwego wojownika, niczym Mel Gibson podobnie jak główny bohater filmu ''Waleczne serce'' urodę jak Mata Hari w jej krwiobiegu płynie wysokooktanowa % krew. Budzi wyłącznie gorące uczucia ♡ Jest niezwykle sympatyczna, pełna radości, pasji, energii i miłości Za to, że jest niezwykle inspirująca w myśl sentencji : " niemożliwe nie istnieje." Bo poprawia nastrój. Zegarek doskonale sprawdza się w wyjątkowym miejscu wśród ośnieżonych górskich krajobrazów będąc w góralskiej chacie przy kominku z kieliszkiem wybornego wina w ręku z widokiem na Giewont. Odliczając czas na zegarku szwajcarskiej marki Delbana do końca świata i jeden dzień dłużej.
    • Małgoś
    • 2019-01-30 22:25:19
    Ja kobieta to rakieta sport,podróże życie dłuższe tak to rozpoczyna się.Podczas pobytu w Kambodży od 5 ćwiczenia niczym perfekcyjny zegarek mechanizm mój ruszył do przodu .Czas mija zegar tyka a ja ćwiczę.Z dała usłyszałam pisk szczeniaka.Niczym gepard dobiegłam do celu.Mały ,bezbronny York mokry ,wychudzony.zero w okolicy ludzi.Zabrałam do hotelu ,nakarmiłam i pytanie co robić ?Na śniadaniu dosiadł się mężczyzna mówiąc w j.niemieckim zapytałam czy zna kogoś kto zaopiekuję się szczeniakiem.Zaskoczył mnie bo stwierdził owszem zna -siebie.Bedzie jeszcze 2 tyg i zabierze do swojego kraju .Najpierw załatwi wszystkie formalności.I tak że smutkiem pożegnałam się z Mią tak ją nazwałam.Spacerując po parku Skaryszewskich 7 miesięcy później słyszę Mia chodź. Z ciekawości oglądam się a tu *Niemiec z malutką Mią. Aż skoczyłam z radości .Niemiec to nie jak myślałam Niemiec ale Mia to Mia .Czas mija a my razem Mia zyskała partnera Mailo i na świat przebiegł Kłapciu .Czyli rodzina pełna .Największe skarby moje.
    • Elżbieta
    • 2019-02-01 02:12:53
    Ela i Henio to małżonkowie dwoje 38lat po slubie zawsze są oboje,były piękne chwile ,były także trudne, były radości i smutki były i uciechy a efektem naszym sa cztery pociechy .Tyle lat mineło a miłość nie zanika czas pomału tyka .i mimo że jestem przez męża uwielbiana to nie mam DELBANA ,Ja dla niego mojego Walentego też bym zegar chętnie na rękę założe .Niech nasz związek przykładem dla innych być może .Piękne sa chwile wspierać się wspieramy bo siebie tylko mamy.O miłosć trzeba dbać,miłosci trzeba wolność dać,Więc tak w miłośći będziemy razem żyć do starosci .
    • Tomasz Szałachowski
    • 2019-02-01 12:41:41
    Witam Moja, a w sumie nasza historia jest banalna ponieważ moją małżonkę poznałem pracując w Call Center Tele2. Obserwowałem ją kilka dni i w końcu postanowiłem podejść i zagadać. Jedyne co przyszło mi do głowy to „Przepraszam czy my się nie znamy” oczywiście usłyszałem że nie ale potem poszło jiż z górki i pół roku pracy w tym Call Center zleciało nam na wspólnych przerwach i wspólnych godzinach „na słuchawkach”. Do dziś jesteśmy razem a minęło już prawie 11 lat a owocem naszej miłości jest 7 letni synek. Do dziś wspominamy wspólnie slogan reklamowy TELE2. „TELE2 łączy ludzi” :) Pozdrawiam Tomasz Szałachowski
    • Janina
    • 2019-02-02 00:06:52
    Mojego kochanego Dariusz Szewczyk poznałam dzieki pomylce telefonicznej .Cieply meski glos pytal o jakiegoś nauczyciela odparlam ze to pomylka.Przeprosil .Za jakis czas znow telefon patrze ten sam numer znow dzwoni ,odebralam i nie dajac mu dojsc.do glosu mowie ze pan juz tu dzwonil i to pomyłka .On ze zadzwonil specjalnie bo spodobal mu sie moj glos. I tak juz od tej pomylki jestesmy z soba 10 lat.To dobry wartosciowy czlowiek kochany i czuły.Gdy w czerwcu mialam rozlegly zator plucny cały urlop wypoczynkowy przesiedzial przy moim lozku na RCE myl mnie karmil przebieral chociaz nienawidzi szpitali.Choc nie jestesmy malzenstwem to powiedzenie w zdrowiu i chorobie u nas sie sprawdzilo.Teraz podczas rekonwalescencji jest dla mnie oparciem i okazuje mi milosc na kazdym kroku.Uwielbia tez zegarki i jakbym mogla mu podarowac takie cudo bylby niezmiernie szczesliwy.
    • Agnieszka
    • 2019-02-02 06:58:58
    Mieszkalam wtedy u rodziców. Rozpoczął się remont i ekipą remontujaca było 3 braci w tym jeden wolny który od razu wpadł mi w oko. I co śmiesznego moja mama była nim zachwycona. Sama mi podgadywala zobacz jaki zaradny fajny. Ale był bardzo nieśmiały więc postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i zdobyłam nr telefonu. Napisałam smsa przez 2 dni cisza myślę kurde wyglupilam się. Ale w końcu odpisał. Zaproponowałam spotkanie Ale cały czas nie ujawnialam się. Gdy doszlo do spotkania powiedział mi że domyslal się że to ja. Od spotkania minęło już sporo lat A my jesteśmy małżeństwem mamy synka i teraz mąż remontuje nasz Dom. Kocham Go A raczej ich tych moich chłopaków.
    • Benedykt
    • 2019-02-02 18:58:08
    Ale patrząc na piękną Delbanę przypomina mi Ciebie
    • Marta
    • 2019-02-03 12:24:17
    Mój partner najlepiej wie, że mimo upływającego czasu warto czekać i wierzyć w marzenia. Nasza historia jest długa jednak kończy się szczęśliwie. Olka poznałam w liceum, to miał być zwykły żart znajomych. Szybko się polubiliśmy i staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi. On zawsze mnie wspierał kiedy okazywało się, że mój kolejny mężczyzna był moją życiową pomyłką. Był przy mnie kiedy problemy mnie przerastały i sama sobie z nimi nie radziłam. Po paru latach ograniczyliśmy kontakt jednak nieustannie myśleliśmy o sobie. Po dziewięciu latach okazało się, że on, skrycie był we mnie zakochany. I przez cały ten czas czekał na mnie. Pretekstem do spotkania było wypożyczenie książki:) Teraz jesteśmy razem już dwa lata i wciąż się przyjaźnimy. Mam nadzieję, że kiedyś dostanę również od niego obrączkę jednak narazie wystarczy zegarek ;) Marta Kamińska msakaminska@gmail.com
    • Anna
    • 2019-02-03 23:11:55
    Jak na miłość w XXI wieku przystało poznaliśmy się przez jedną z aplikacji randkowych. Długo zwlekałam ze spotkaniem na żywo. Rozmowa z nim od początku była wyśmienita. Na owym portalu wśród moich zainteresowań wymieniłam pieczenie ciast i przed rozmową (jak to później wyszło) mój wybranek "odrobił lekcje" - i zaczął od pytania jakie jest moje popisowe ciasto;]? Niby takie zwykłe pytanie, ale większość osób, która pisała zaczynała od - co robisz? - czym się zajmujesz? -- nuuuda. Bardzo mi się spodobało, że zaczął o konkretu;] tak to się zaczęło.. pierwsze spotkanie było jeszcze chłodną porą więc zaprosiłam go na najlepsze grzane piwo w mieście i okazało się, że i w tej kwestii jesteśmy zgodni - ciemne korzenne! Później jak na piekarkę przystało chciałam go urzec moimi jagodowo-czekoladowymi muffinkami i jak widać wszystko poszło jak należy! 2 lata już za nami;] anna.piekielek@o2,pl
    • Beata
    • 2019-02-04 00:42:44
    Nie sztuką jest kochać , gdy jest się pięknym , młodym i otwartym na miłość. Moja historia naszej miłości to obraz młodego , ale dojrzałego mężczyzny, który pojawił się w w jednym z najmroczniejszych momentów mojego życia. Pomimo ciężaru smutku , który w sobie dzwigałam, mrocznych i ciężkich opowieści ten postanowił przegonić noc z mojego serca i urządzić w nim wiecznie kwitnący ogród. On już wiedział , że mnie kocha i , że przeciągnie mnie na jasną stronę mocy. Niczym niestrudzony bohater, który wie o jak szlachetny cel walczy- walczył spokojem, zrozumieniem i ogromem ciepła. To na jego kolanach usnęłam ledwo przykładając głowę , pierwszy raz od wielu lat. Sama nie mogłam uwierzyć , że tak po prostu owładnął mną morfeusz . Coś zwykłego dla wielu, dla mnie cud, który miał stać się codziennością. Z dnia na dzień stawaliśmy się sobie bliżsi, ja zaczęłam się coraz częściej uśmiechać, odpowiadać na czułe gesty, dostrzegać piękno świata i cud , którym jest życie. A on udowadniał, że mój uśmiech jest wart najbardziej szalonych spraw. Wyobrażacie sobie, że przyjechał pod mój dom o 5 rano- rowerem- tylko po to by życzyć mi miłego dnia i wręczyć kanapki do pracy ? Niesamowite i zaskakujące. Dzięki niemu wiem co to znaczy bezwarunkowa miłość. Okazał się moją bratnią duszą, teraz jest moim mężem, a my jesteśmy szczęśliwymi i pozytywnie nakręconymi ludźmi. Dzięki niemu wiem , że życie składa się z różnych momentów, które trzeba przejść, czasami przeczekać, o coś zawalczyć ale nigdy nie wolno nam stracić nadziej i wiary w sens naszego istnienia i tego, że tuż za rokiem czeka na nas szczęście. Trzeba tylko po nie sięgnąć. Miłość uskrzydla, uczy latać , a mój mąż pokazał mi na czym ona polega i czym ona właściwie jest. Beata Maćkowiak beatin.pl@wp.pl
    • JOANNA
    • 2019-02-04 11:32:30
    Wiele nocy nie przespalam,wiele dni o nim myslalam.Byl dla mnie jak ksiaze z bajki,nie zapalil w zyciu ani jednej fajki..mezczyzna bez nalogow! Ahh..,wiele w zyciu przekroczylam z nim wysokich progow. Gdy zobaczylam go pierwszy raz w mundurze,w moim biurze.. wrazenie zrobil na mnie naprawde duze.Pokochal mnie-Pania prawnik tak samo jak ja jego i zaprosil do zycia swojego.Od tej pory nie przekraczam juz dozwolonej predkosci, a w sercu mym wielka milosc na stale gosci.Joanna Wiercigroch joanna.szkrobol@gmail.com
    • 2019-02-04 14:53:46
    Zawsze marzyłam o wielkiej, prawdziwej miłości. Miłości jak z przeczytanych w dzieciństwie bajek. Marzyłam, że poznam chłopaka, zakochamy się w sobie i pobierzemy. Modliłam się, aby Bóg miał gdzieś na oku i zesłał mi w odpowiednim momencie odpowiedniego chłopaka ... i 15 lat temu tak się stało. Poznałam kolegę mojego brata. Dobrze zbudowany, inteligentny, przystojny i z poczuciem humoru, nie mogłam go nie zauważyć ;) Na szczęście on również mnie dostrzegł. Byliśmy parą 6 lat. W tym czasie uczyliśmy się siebie, poznawaliśmy swoje upodobania, pasje, skończyliśmy studia i w końcu postanowiliśmy się pobrać. Od tego czasu wiele się zmieniło. Zostaliśmy małżeństwem, zamieszkaliśmy razem, nauczyliśmy się ze sobą kłócić i godzić, ja gotować, on sprzątać. Z miłości powstała nasza córeczka, a my dalej, każdego dnia uczymy się kochać siebie ze wszystkimi swoimi słabościami i wadami. A z biegiem lat wcale nie jest łatwiej, czasami nawet trudniej ;) Na szczęście zawsze towarzyszy nam poczucie humoru, to niezłe spoiwo związku:) Wymarzyliśmy sobie siebie. Wierzę, że mąż był i jest moim przeznaczeniem. To moja pierwsza i ostatnia miłość :)
    • Michal
    • 2019-02-04 15:01:46
    Z zona poznalismy sie przez znajomych ale nasza wspolna pierwsza randka byla w ogrodzie botanicznym w Łodzi spacerowalismy obok siebie prosilem o znak by ja objac . W pewnym momencie zobaczylem paralotnie ...objalem ja i pokazalem paralotniarza od tego momentu minelo juz 25 lat Od 22 jestesmy malzenstwem mamy wspaniala corke i jestesmy szczesliwi
    • kamila
    • 2019-02-05 08:50:44
    Nasza historia miłości zaczęła się w malowniczych tatrach! Już od najmłodszych lat fascynowałam się górami, spoglądałam w niebo i marzyłam by móc kiedyś chwycić chmury! Ta fascynacja sprawiła , że pokochałam górskie wędrówki. Pewnego razu spędzałam czas w schronisku nad Morskim Okiem, mój wzrok wpatrzony był wtedy nie tylko w góry! Przy stoliku siedział piękny blondyn z niebieskimi oczami, przeglądał mapę i pił kawkę - to była miłość od pierwszego wejrzenia! Już wiedziałam, że muszę z nim porozmawiać! Zamówiłam więc kawkę i usiadłam obok! Zapytałam się jak ma na imię i czy się wybiera na Rysy z rana, bo szukam kompana do wędrówki :-) Uśmiechnął się do mnie i powiedział, " Z tak piękna kobietą wybiorę się nawet na Everest " Już wtedy wiedziałam , że spotkałam bratnią duszę! w schronisku przegadaliśmy całą noc a nazajutrz wybraliśmy się w cudowna wędrówkę na najwyższy szczyt w Polsce! Zostaliśmy parą! To musiało być przeznaczenie! Teraz gdy jesteśmy już małżeństwem, jeszcze bardziej się kochamy! Mamy wspólne pasje, marzenia i kochamy góry! Uwielbiamy wspólnie wpatrywać się w tafle górskiego stawu i słuchać cichego plusku wody! Zdobywamy każdy szczyt w naszych Tatrach i czujemy się szczęśliwi, a wspólna pasja połączyła nasze serca!
    • Paulina
    • 2019-02-07 11:13:41
    Historia mojej miłości nie należy do tych romantycznych, typu „nasze spojrzenia się spotkały i zakochaliśmy się w sobie”. „Moja” miłość to uczucie dojrzewające, ewoluujące ze zwykłej, luźnej znajomości poprzez przyjaźń do głębokiej miłości. Nasza historia zaczęła się na studiach, bardzo dobrze się dogadywaliśmy i zawsze instynktownie szukaliśmy swojego towarzystwa. Nie sądziliśmy jednak wówczas, że „coś z tego będzie”. Ja zupełnie nie mogłam sobie wtedy wyobrazić jak moglibyśmy być razem, zupełnie inaczej wyobrażałam sobie kogoś z kim chcę być. Tak mijały kolejne lata a my byliśmy praktycznie nierozłączni. Szczególnie zbliżyły nas wspólne wyjazdy – konferencje na które jeździliśmy będąc na studiach doktoranckich. To w ich wyniku jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliśmy, poznaliśmy się z zupełnie innej strony. W końcu postanowiliśmy spróbować. Początki nowej dla nas relacji były ciężkie, każde z nas miało problem z nagięciem się do nowych reguł, panujących w związku. Wiele razy myślałam, że to już koniec. Szkoda mi jednak było zaprzepaścić cały nas dotychczasowy dorobek, uzyskany dzięki wspólnej ciężkiej pracy. Warto było! W wyniku „docierania się”, obopólnych ustępstw dziś jesteśmy na prawdę szczęśliwi. Poznaliśmy siebie samych i siebie nawzajem. Wiemy czego możemy oczekiwać i co możemy dać drugiej osobie. Rozumiemy się bez słów. I to jest piękne. Uważam, że taka miłość jest niezwykle cenna – nie przyszła sama, trzeba było na nią pracować i bardzo się starać. Jest niczym kwiat, którego piękno wynagradza wszystkie wysiłki. Niczym dziecko, czasem niesforne, którego radość sprawia, że zapomina się o jego wybrykach. To jest moja historia. Nie jest ani zaskakująca ani niezwykle ciekawa. Ale jest moja i prawdziwa. Dzięki niej jestem szczęśliwa. Pozdrawiam, Paulina Bies paulka456@wp.pl
    • Beata
    • 2019-02-07 11:22:08
    Każda historia o miłości zawsze jest piękna i zakończona hepiendem tak i w moim przypadku była to miłość od pierwszego wejrzenia . Dla mnie to najpiękniejsza historia i wspomnienie . Poznaliśmy się na wiejskiej zabawie w 1984 roku była to zabawa strażacka więc ogrom ludzi zjeżdżał się na takie potańcówki . Byłam tam i ja z koleżankami i młodszą siostrą kiedy w pewnym momencie podszedł chłopak poprosił do tańca i tak już przetańczyliśmy całą noc razem . Przyjeżdżał codziennie na umówione spotkania ,czego inne koleżanki bardzo mi zazdrościły , był wesołym chłopakiem i uśmiechniętym .Bardzo mi zaimponował mi swą inteligencją i zawsze był pomocny . Rok później powiedzieliśmy sobie sakramentalne TAK i jesteśmy razem już od 34 lat na dobre i złe , jest zawsze tak samo czuły i opiekuńczy jak w dniu kiedy go poznałam , mąż bardzo dużo mi pomaga pierze , gotuje jak również pomocny w wychowaniu dzieci . Jego Miłość nigdy nie przygasła ani na moment Mało jest takich ludzi by mogli z dumą i miłością przeżyć wspólnie wspaniałych kilka dziesiąta lat . Często z mężem opowiadamy dzieciom jak poznaliśmy się i jak idziemy przez dalsze lata razem . Nie wyobrażam sobie życia bez mojego wspaniałego męża .
    • Dominika
    • 2019-02-07 13:05:34
    Strzała amora może nas dopaść wszędzie,bez względu na miejsce, czas i okoliczności o czym przekonałam się na własnej skórze i nie żałuję,bo akurat w moim przypadku Kupidyn się nie pomylił i uczucie trwa do dziś,a to już 14 lat. Wszystko zaczeło się dość niefortunnie,bo od kradzieży mojego jedynego środka transportu-roweru,który pewnego dnia po prostu zniknał z klatki schodowej. Całą sprawę musiałam zgłosić na pobliskim posterunku policji i poszłam tam z przeświadczeniem,że najpewniej zostanę szybko odprawiona z kwitkiem. Zgłoszenie odebrał młody i szalenie przystojny policjant i co ciekawe poważnie podszedł do sprawy kradzieży. Pomijając okoliczności rozmawiało nam się naprawdę miło i po prowrocie do domu często o nim myślałam. Żałowałam nawet,że żadne z nas nie zainicjowało spotkania, ale co zrobić... Dwa tygodnie później zostałam zaproszona na grilla do znajomych i gdy wśród gości zobaczyłam "mojego policjanta" poczułam motyle w brzuchu. Rozmawialiśmy niczym starzy znajomi,niemal zapominając o reszcie gości a na koniec nie tylko "oficjalnie" wymieniliśmy się numerami ale te z umówiliśmy na pierwszą randkę. Przy okazji wydało się,że ja również wpadłam mu w oko,ale będąc w pracy nie zdecydował się na flirty i tym podobne podboje. Okazało się,że oprócz wspólnych znajomych mamy również wspólne pasje- jak wspinaczka górska i podróże, a przy tym oboje uwielbiamy wszelkie gry planszowe. Podobne zainteresowania i hobby sprawiły,że każda spędzana razem chwila jeszcze bardziej zbliżała nas do siebie, więc po roku chodzenia zdecydowalismy się stanąć na ślubnym kobiercu i razem budować naszą przyszłość. Cóż, historia naszej miłości choć rozpoczęta niemiłym incydentem zakończyła się happy endem i chociaż już nigdy nie odzyskałam skradzionego roweru, zyskałam dużo więcej-prawdziwą miłość i wiarę,że nic nie dzieje się bez przyczyny!
    • Marta
    • 2019-02-07 14:34:26
    Nasza historia miłosna jest niczym scenariusz do dobrej komedii romantycznej lub dobrego bestsellera. 3 lata temu on zaczepił mnie na facebooku, ja nigdy nie odpowiadałam na takie 'sygnaly' zainteresowania. Po dobrym miesiącu podczas babskiego wieczoru, przy sporej ilości wina zaczepił mnie zupełnie inny mężczyzna, koleżanka złapała telefon by spojrzeć co to za kąsek. Jednak po winku sprawność wzroku juz nie ta jak i koordynacja ruchowa i przypadkowo odpowiedziała na zaczepkę mojego jak się okazało za miesiąc faceta. On się odezwał ja nie odpisałam. Po dwóch tygodniach podczas oglądania Martyny Wojciechowskiej i kobiety na krańcu świata- napisałam. Przygód mi się chyba zachciało, no tygrysem to on nie był, ale poszło. Odpisał, że jesli odpowiadam na zaczepkę po miesiącu, odpisuje po dwóch tygodniach to spotkamy się jak wynajdą kawę w tabletkach :D i tego samego wieczoru był u mnie. Przegadaliśmy cały wieczór, prawie do rana. I tak codziennie, mimo iż nieszczęśnik codziennie wcześnie rano wstawała do pracy. I tak się zaczęło. Po niespełna półł roku znajomości oświadczył mi się, po czym adoptowaliśmy psa Benka. Proza życia zaczeła nas dopadać. Ślub zaplanowany na sierpień 2018 roku. Niestety to nie bajka! Rozstaliśmy się na 4 miesiące przed ślubem. Oboje poznaliśmy nowe osoby, żyliśmy zupełnie osobna. Ah gdzie do diaska tu historia miłosna? Już, już... po 9 miesiącach czyli po 3 miesiącach od domniemanego ślubu zeszliśmy się. Ueee słabe? To nie wszystko! Za 6 miesięcy urodzę Izydorka. Tak, tak! będziemy mieli dziecko. Ot nasza zwariowana historia. Marta Jankowska tuchaxd3@wp.pl
    • Maciej
    • 2019-02-08 15:07:57
    Zwróciłem na nią uwagę zupełnie przypadkiem a później długo zerkałem na nią ukradkiem od razu wiedziałem że to ta wymarzona jeszcze tylko ją do siebie musiałem przekonać! I choć niewiele o niej wiedziałem to coraz bardziej poznać ją chciałem! Z natury bywam jednak nieśmiały przyznaję brakuje mi w siebie wiary to jednak wtedy postanowiłem zaryzykować i z jak najlepszej strony się jej zaprezentować nie idealnie lecz smiesznie było najważniejsze jednak że dobrze sie skończyło, albowiem chcąc zaimponować mojej wybrance wybrałem sie do dyskoteki na ... tańce Odważyłem się ją zaprosić do tańca i chcąc jej zaimponować z dobrej strony sie zaprezentować dwa razy się dookoła obróciłem i tak nieszczęśliwie się wywróciłem że nogę w dwóch miejscach złamałem zamiast przy barze - na SOR-ze wylądowałem! Na szczęście moja wybranka mnie nie opuściła mnie samiutkiego nie zostawiła i choć okoliczności naszego poznania w szpitalu się skończyły to jednak najszczęśliwszym facetem mnie uczyniły :) Nie tylko poznałem moją Anię ale wkrótce ona wyjdzie za mnie!
    • Wiesław
    • 2019-02-08 18:41:53
    Tak po prostu zakochałem się i źyjemy razem szczęśliwie i myślę źe do końca
    • Dominika G
    • 2019-02-08 19:46:32
    Opowiem historię, która przytrafiła mi się kilkanaście lat temu i możecie wierzyć lub nie jest w 100 % autentyczna :) Lata temu ledwo liceum skończywszy matula moja postanowiła wyswatać mnie ze swoim młodym kolegą z pracy. Nic mi oczywiście o tym nie mówiąc - ot taka niespodzianka! W pewien sobotni (walentynkowy nomen omen ) wieczór wykorzystałam sytuację, że rodzice zmyli się z domu wraz z trójką moich młodszych braci ( dopiero później dowiedziałam się ,że było to z premedytacją zaplanowane) postanowiłam zabrać się za generalne porządki. Ubrałam się w najbardziej zniszczoną, starą koszulkę,gacie które pamiętały nastoletnie czasy i dawaj w rytm przebojów Kelly Family zabrałam się za sprzątanie. Po jakiejś godzinie wytężonej pracy usłyszałam pukanie do drzwi. Otwierające je zupełnie nie spodziewałam się osoby, którą za nimi zastanę - przystojnego bruneta o ładnym uśmiechu :) - "Cześć jestem Arek i przyjechałem zaprosić Cię na kawę" - powiedział patrząc na mnie lekko zdziwionym wzrokiem. Szczerze miałam tysiąc myśli w głowie i już miałam ochotę zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, pomyślałam sobie wariat jakiś czy co ? Ale po chwili on dodał - "Twoja mama nic Ci nie mówiła ? Pracujemy razem i powiedziała, że z chęcią umówisz się ze mną na rand... kawę ! " Wierzcie mi Bogu dzięki,że telefony komórkowe nie były wtedy tak popularne bo mama dostałaby za swoje po uszach. No nic zaprosiłam moja randkę w ciemno- Arka do środka - do tego całego bałaganu twórczego , wyłączyłam muzykę i zrobiłam herbatę - prosząc by dał mi trochę czasu na ogarnięcie się. W życiu tak szybko nie szykowałam się na randkę, dodatkowo wiedząc że towarzystwa mojemu nowemu koledze dotrzymuje Tara - suczka rasy nołnejm :) - przekochana istota , która miała jednak jedną jedyną wadę - nie trawiła obcych mężczyzn. Słysząc wiec z łazienki ciche "jasna cholera !" wybiegłam z niej szybko spodziewając się najgorszego ... i zobaczyłam Arka stojącego w kałuży psiego moczu ... w ten sposób Tara pokazała jak bardzo niezadowolona jest z wizyty tajemniczego gościa. Zagryzając zęby i myśląc że uduszę psa, mamę i wszystkich, którzy jeszcze zajdą mi dziś za skórę - postanowiłam sobie że mimo złego początku wieczór się uda. Los jednak był innego zdania: w 2 restauracjach nie było miejsca , w trzeciej kawę-lurę podawano w plastikowych kubkach, rozmowa między nami wcale się nie kleiła a w drodze powrotnej samochód kolegi odmówił posłuszeństwa (maluch ) i trzeba było go pchać. W życiu nie pomyślałabym że w ciągu kilku godzin może przytrafić się tyle nieszczęśliwych przypadków ;) Teraz po latach jak przypomnę sobie tę historię śmieję się do rozpuku i tak sobie myślę, że los chyba jednak wiedział co robi , bo limit pechu wyczerpaliśmy jednego dnia. Każda następna randka obywała się już bez większych przygód a my jesteśmy już razem od 16 lat. Dominika Gucwa aravisa@poczta.onet.pl
    • Beata
    • 2019-02-09 11:59:37
    Weź się w garść! powiedziała Dominika!-moja przyjaciółka,a Wiola dodała:Nie był Ciebie wart! i wpadły na pomysł,żeby wyciągnąć mnie z domu! A ja cierpiałam,bo rozstałam się z wieloletnim partnerem! I nagle Dominka z mojej szafy wyciągnęła czerwoną sukienkę i powiedziała do mnie:Mała zakładaj ją! i w czerwonej sukience poszłam razem z moimi przyjaciółkami na rynek mojego miasta! To był Maj-było ciepło i słońce pięknie świeciło,wszystkim chciało się żyć,ale ja chciałam uciec gdzieś na koniec świata! Usiadłyśmy w ogródku na rynku,zamówiłyśmy sobie piwa z sokiem! Dzięki moim przyjaciółkom było mi lżej,zapominałam o moim cierpieniu! Nadszedł wieczór i oczywiście moje kochane przyjaciółki wyciągnęły mnie jeszcze do lokalu! Lokal był pełny,leciała piękna muzyka,wiele osób tańczyło,a ja zamówiłam wódkę z colą i marzyłam,by jak najszybciej znaleźć się w domu! Ale mogłam zapomnieć! miałam się bawić świetnie-mówiła Dominika! Siedzę sobie w boxie i czuję czyjeś spojrzenie,patrze,a w kącie stoi nieśmiały chłopak! Po kilku minutach podeszedł do mnie i porwał mnie do tańca! Lekko wstawiona było mi wszystko jedno,tańczyliśmy jak szaleni! Aż tu nagle runeliśmy na ziemię! Pech chciał,że w mojej torebce,którą miałam na sobie miałam perfum i nowy telefon,który wzięłam w abonamencie! Po upadku zaczęłam krzyczeć na nieznajomego i w nogę na podwórko! A on oczywiście za mną! otwieram torebkę,a tam pełno szkła i rozstrzaskany telefon! I tak krzyczałam i krzyczałam na nieznajomego! a on przepraszał i przepraszał! widziałam,że chce mu się aż płakać,ale ja byłam wściekła za ten upadek! Poszłam w kierunku domu,a on szedł za mną i tylko wołał:dziewczyno w czerwonej sukience proszę zaczekaj! A ja:takiego wała! między blokami gdzieś go zgubiłam,a rano gdy się obudziłam miałam straszne wyrzuty sumienia,że tak na niego nakrzyczałam! Ku mojemu szczęściu okazało się,że dostał namiar na mojego fb od mojej przyjaciółki i napisał,a ja długo nie chciałam odpisywać! Po kilku godzinach sama napisałam i przeprosiłam,a on zaprosił mnie na wieczorny spacer! Przyjechał z bukietem kwiatów,nowym telefonem,zestawem perfum i czekoladkami i musiał się na to zapożyczyć jak się potem dowiedziałam! Pojechaliśmy na długi spacer nad staw w lesie! Księżyć rozświetlał nasze spojrzenia,a muzyka lasu i stawu nocą rozpieszczała nasze serca! Tego wieczoru mnie kilka razy jeszcze przepraszał,a ja coraz bardziej się nim zachwycałam! Prosty,miły chłopak pomyślałam! i bez zastanowienia dałam się zaprosić na kolejną randkę! pierwsza randka zakończyła się buziakiem w policzek,a na drugiej poczułam już słodycz jego ust! I tak oto poznałam miłość mojego życia,w maju obchodzimy 7 rocznicę znajomości,a w październiku 6 rocznicę ślubu! nie sądziłam,że znajdę miłość życia w takich okolicznościach! mąż mówi do mnie:słodka zołza :) haha Jesteśmy rodzicamy 4 letniego Piotrusia,który jest owocem naszej wielkiej,dojrzałej i prawdziwej miłości! Dzięki Zbyszkowi jestem szczęśliwa i nie zamieniłabym go na nikogo innego,nawet Brad Pitt się przy nim chowa! Mój mąż to facet pełen wrażliwości i prawdziwy przyjaciel! Jestem moim największym wsparciem szczególnie teraz,gdy muszę pogodzić się ze stratą mamy! mogę na nim polegać zawsze i to jest piękne! Mąż i ojciec na 102! kocham i jestem kochana i takiej miłości jaką my mamy z mężem życzę każdemu! i pamiętajcie nie wolno nigdy skreślać nikogo,bo miłość jest tuż za rogiem i przychodzi nawet w trudnych momentach! W moim przypadku przyszła wtedy,kiedy nie chciałam słyszeć o nowym facecie,a okazała się lekiem na moje bolące serce! Beata Gardoń fantaghiro@onet.eu
    • Edyta
    • 2019-02-09 13:07:50
    Pamiętnego lata 2013 r. kompletnie nie wypaliły moje wakacyjne plany. Miałyśmy jechać z koleżanką nad morze, hotel zarezerwowany, wszystko było dopięte na ostatni guzik. Niestety, dzień przed wyjazdem dostałam anginy więc z wyjazdu nici. Ach, jaka byłam wściekła … Przeleżałam w łóżku całe 2 tygodnie. Nie mając szans na inny termin wyjazdu, nie wiedząc co ze sobą zrobić wpadłyśmy z kumpelą na „genialny” pomysł. Zrobiłyśmy się na bóstwo (najlepsze kiecki, buty, extra makijaż i fryzury) i „wparowałyśmy” na wesele zupełnie obcych ludzi. Jadłyśmy, piłyśmy i bawiłyśmy się do upadłego. Nikt z gości przecież się nie przyzna, że nie zna kuzynek cioci babci, bo byłoby to ogromnym nietaktem  Oprócz Niego. Od razu mnie przejrzał. Najpierw poprosił mnie do tańca (przetańczyliśmy całą noc), a potem próbował delikatnie podpytać o rodzinne bądź przyjacielskie powiązania z parą młodą, aż w końcu zagiął na mnie parol i musiałam się przyznać. Myślałam, że już po mnie, będzie wielka afera, a On zamiast interweniować u gospodarzy wybuchł śmiechem, a potem pogratulował pomysłowości. W takich okolicznościach poznałam się z moim przyszłym mężem. Edyta Ziora zedyta578@gmail.com
    • Angelika
    • 2019-02-09 17:26:26
    Nasza miłość to połączenie przyjaźni i empatii. Zaczęła się od tego, że ja była w Dsm a on wydelegowany z Poznania do pracy Międzyzdrojach. On samotne wieczory spędzał na portalach i w ten sposób poznał moja koleżankę z którą rozmawiał. Któregoś dnia zadzwoniła odemnie powiedzieć mu, że poznała kogoś i że nie będzie pisała. Napisał do mnie itak zaczęło się umilanie sobie wspólnych wieczorów. Któregoś dnia zaprosił nas do siebie na wynajęte mieszkanie. Posmjechakysmy 1 raz nad morze. Był moim przyjacielem bardzo długo, wspierał, pomagała kiedy potrzebowałam pomocy i rady. Skończył mi się pobyt w ośrodku i nie miałam gdzie się podziac więc powiedział, że dopóki nie będę miała dokąd pójść zaprasza do siebie. Nie miałam wyboru za dużego wówczas w zyciu. Po roku zrozumieliśmy, że nie potrafimy bez siebie żyć. I tak mija kolejny rok razem. Nasze szczęście ma 2 lata, a dla moich córek jest najlepszym wzorem taty ❤️❤️
    • Agata Piekara
    • 2019-02-10 00:23:49
    Było to ponad 7 lat temu. W centrum jednego z większych polskich miast, na deszczu stała dziewczyna z plikiem zmokniętych ulotek w ręku. Próbowała namówić przechodzących studentów na promocyjnego drinka w pobliskim klubie. Było już mocno po północy i większość przechodniów była już zbyt wstawiona, żeby zwrócić na nią uwagę. Ewentualnie zatrzymywali się tylko po to, żeby rzucić jakimś tanim tekstem na podryw. W ten wieczór z niezbyt udanej imprezy wracał też pewien chłopak. Był w zdecydowanie melancholijnym nastroju, bo dziewczyna z którą wiązał większe nadzieje spędziła wieczór w objęciach jakiegoś przypakowanego przystojniaka z AWFu. Gdy przechodził ulicą podeszła do niego promotorka jakich wiele wtedy było na mieście i próbowała namówić go na imprezę w jednym z klubów. W złości odmówił, bo to jej nagabywanie dodatkowo popsuło mu nastrój. Jednak gdy ich spojrzenia na moment się spotkały, poczuł jakby łączyła go z nią jakaś więź, chociaż się nie znali. Zrobiło mu się bardzo głupio, że wcześniej tak na nią nakrzyczał. Jej smutne spojrzenie mówiło, że ona także miała ciężki dzień. Gdy chłopak wrócił do domu domu myślał ciągle o promotorce, którą spotkał. Postanowił że za wszelką cenę postara się ją odnaleźć i zaprosić na przeprosinową kawę. Przychodził więc co wieczór do centrum i szukał dziewczyny, którą wtedy spotkał, jednak nigdzie nie mógł na nią natrafić. Próbował też wypytać innych promotorów i ulotkarzy, jednak żaden nie potrafił mu pomóc. Gdy już miał się poddać zauważył ją. Była dokładnie w tym miejscu gdzie widział ją po raz pierwszy. Trzymała plik ulotek w ręce i podchodziła do przechodniów namawiając ich na dwa piwa w cenie jednego. Dopiero wtedy zauważył jaka była piękna. Pomyślał że taka dziewczyna jak ona na pewno się z nim nie umówi. Spędził jednak tyle czasu na poszukiwaniu jej, że postanowił zaryzykować. Poszedł i zaprosił ją na kawę, a potem na kolejną i kolejną. Jak możecie się domyślać tą dziewczyną byłam ja, a chłopakiem mój partner Piotr. Jesteśmy już razem prawie 8 lat i nasza miłość kwitnie. Do dziś Piotr zastanawia się co by było gdyby wtedy do mnie nie zagadał. Nie wyobrażamy sobie jak mogłoby wyglądać nasze życie gdybyśmy się wtedy nie spotkali. Agatapiekara91@gmail.com
    • Leszek
    • 2019-02-10 23:10:36
    Były WALENTYNKI. Tak naprawdę miałem wszystkiego dość. Cały czas padało, nie można było nigdzie wyjść. Stwierdziłem, że mimo niesprzyjającej aury udam się na krótkie zakupy do galerii handlowej. W końcu trzeba było zrobić jakąś kolację. A ja miałem całkowicie pustą lodówkę. Zmęczony po kilku godzinach na uniwersytecie wygramoliłem się i udałem w kierunku galerii. Nie przepadałem za tłumem ludzi, a zakupy w piątkowy wieczór nie napawały optymizmem. Tym bardziej, że oblałem tego dnia kolokwium. A przy parkowaniu auta pod blokiem zarysowałem drzwi samochodu. Wydawało mi się, że gorzej już tego dnia być nie może. A jednak się pomyliłem. Wchodząc do galerii byłem przepełniony negatywnymi myślami. Stres i zdenerwowanie czekały tylko na erupcję niczym wulkan. Miałem nadzieję, że zrobię szybkie zakupy spożywcze i zaszyję się pod ciepłą kołdrą spędzając weekend z filmami na DVD. Gdy już wrzuciłem do koszyka chipsy, pełnoziarnisty chleb, symbolicznego pomidora i jakiś ser dla urozmaicenia posiłku, szybkim krokiem pośpieszyłem do kasy. Zapłaciłem za swoje zdobycze i już marzyłem głodnym wzrokiem o smacznych kanapkach, moim oczom ukazała się ogromna reklama pumpkin chai latte w znanej sieciówkowej kawiarni. Stwierdziłem, że coś mi się od tego życia należy, więc pomknąłem po upragniony napój dyniowy. Niemalże wbiegłem do kawiarni! Wizja dyniowego deseru nie mogła czekać. Niestety los tak chciał, że wchodząc, nie zauważyłem wychodzącej dziewczyny, która najwidoczniej także się spieszyła. Straciłem równowagę i ... jej kawa wylądowała na moim swetrze. W tym momencie pomyślałem sobie, że wszystkie nieszczęścia świata dziś chodzą ze mną parami. Szybko odzyskałem trzeźwy umysł. Chciałem przeprosić dziewczynę, i w tym momencie Nasze oczy zbiegły się. Stała przede mną śliczna brunetka o zielonych oczach. Czerwony płaszcz dodawał jej uroku, a seledynowa torebka kontrastowała z całością stylizacji. Prze-praszam – wymamrotałem. Dziewczyna się zarumieniła. Bowiem zderzenie wynikało z winy Nas obojga. To ja na Pana wpadłam tak niefortunnie, ja bardzo przepraszam. Chyba zniszczyłam Panu sweter – powiedziała zatroskana brunetka. Nic się nie stało. Wypierze się – odpowiedziałem speszony, gdyż dopiero po chwili zorientowałem się o istnieniu plamy na moim ulubionym swetrze. Po chwili jednak dodałem: A może da się Pani zaprosić na drugą kawę? Bo z tej, którą trzymała Pani w ręku już nic nie będzie. Brunetka uśmiechnęła się i odpowiedziała, że niestety ale się spieszy. Jednak jutro bardzo chętnie przyjmie zaproszenie na kawę. W sumie jutro... miałem spędzić w towarzystwie płyt DVD i chipsów. No trudno pomyślałem, poświęcę się. Może być jutro – odpowiedziałem. To o 20:00 w tym samym miejscu? – zapytałem wykorzystując okazję. Jasne, o 20:00 będzie doskonale. To do zobaczenia- odpowiedziała oddalając się. A ja skierowałem się po dyniową lattę, cały czas myślałem o jutrzejszym spotkaniu. Myśli kłębiły się w mojej głowie. Kolejnego dnia wstałem pełny energii. Wiedziałem, że nic i nikt nie spieprzy mi tego cudownego nastroju. Ogarnąłem mieszkanie, wyprowadziłem psa na spacer podśpiewując sobie pod nosem. Wybiła godzina 19:45. Czekałem pod pamiętną kawiarnią. Nie wiedziałem czego mogę się spodziewać. Zobaczyłem w oddali – ją. Kroczyła niczym Afrodyta. Nie mogłem tego schrzanić. Nie tym razem! Przywitaliśmy się. Usiedliśmy i zamówiliśmy kawę oraz mały deser. Rozmowa całkiem dobrze się kleiła. Aż za dobrze. Dowiedziałem się, że dziewczyna ma na imię Ola. I o losie... studiuje na tej samej uczelni co ja! Po wyjściu z kawiarni odprowadziłem ją pod jej klatkę. I dostałem zaproszenie na kolację ;) Co tu dużo mówić. Całą noc przegadaliśmy słuchając płyty Naszego ulubionego zespołu. Rano wróciłem na swoje mieszkanie tylko po to, aby się przebrać. Bo za kilka godzin znów miałem spotkać się z Olą. To była bajka. Bajka, która trwa po dziś dzień. Od niefortunnej kawy na moim swetrze, po wspólne życie razem. martinaangelmk@gmail.com
    • Marlena
    • 2019-02-11 11:43:35
    Pamiętasz jak się poznaliśmy? Przypadkiem, jak każdy. - Jak się w Tobie zakochałam? - Przypadkiem. Najpiękniejsze są przypadki. Taki był początek naszej "podróży" razem, teraz nie wyobrażamy sobie innego zakończenia. Prawdziwa miłość jest silniejsza niż wszystko inne, bo w życiu tak naprawdę kocha się tylko raz. Kocham Cię. -Dlaczego? -Z miłości do piękna. Nasza historia zaczęła się bardzo wyjątkowo, ponieważ od pierwszego spotkania czuliśmy, że coś nas łączy. Czasami sam uśmiech może być początkiem czegoś pięknego. Tak mało trzeba, żeby ktoś odmienił Twoje życie. Dziś można powiedzieć, że to właśnie na siebie czekaliśmy. Jednym z najpiękniejszych dni w moim życiu był 16 marca 2017r. Wszystko zaczęło się od cudownego prezentu jaki dla mnie przygotował mój ukochany w postaci koncertu Pawła Domagały. Ale na tym się nie skończyła niespodzianka. To był dopiero początek. Ponieważ zaraz po udanym koncercie wybraliśmy się na spacer w ulubione nasze miejsce we Wrocławiu. Czułam, że przede mną jest jakaś wyjątkowa chwila i właśnie wtedy zrozumiałam, że to jest ten moment kiedy najbliższa osoba, twojemu sercu klęka pytając czy "wyjdziesz za mnie"? Zamknęłam oczy aby ta chwila się nigdy nie skończyła. Chciałam ją zatrzymać w pamięci jak najdłużej. Każdy szczegół, każde wypowiedziane słowo, gest, nasze szczęście. Serce biło niesłychanie głośno. Chciałam jak najpiękniej wypowiedzieć to słowo "Tak" ponieważ o niczym innym nie marzyłam w całym swoim życiu. Wracając spotkaliśmy Pawła Domagałe, który był pierwszą osobą, która nam osobiście pogratulowała w tym dniu i życzyła szczęścia. Chciałam uchwycić  ten moment, jedyny w swoim rodzaju. Dlatego z tej okazji udało nam się wystąpić w teledysku do piosenki "Szczęście" Wspomnienia zostaną na zawsze z nami. Warto celebrować takie chwile w życiu. Jedyne i niepowtarzalne. Jak nasze małe wielkie szczęście. A dziś jesteśmy już razem jako małżeństwo do końca świata i jeden dzień dłużej. Ten najważniejszy dla nas dzień a był to 19.08, trwa cały czas, bez końca. Każdemu życzę takiej miłości... marlena-sikora1@wp.pl
    • Krystyna
    • 2019-02-11 14:01:40
    Powojenne losy rzuciły moją rodzinę ze Stanisławów na zachód Polski. Tu moja mama poznała chłopaka z Kielc. Znajomość zaprowadzila ich do księdza z prośbą o ślub. Niestety ksiądz kazał im dorosnąć i dopiero wrócić. Moja mama nie miała jeszcze 16 lat. Mój tata jednak nie dopuścił do tego powrotu, ożenił się z moją mamą. Po latach ich córka czyli ja i syn tego chłopaka z Kielc wzięli ślub i są szczęśliwi od prawie 37 lat. krystyna. orlinska@wp.pl
    • Dominika
    • 2019-02-11 15:02:32
    Strzała amora może nas dopaść wszędzie,bez względu na miejsce, czas i okoliczności o czym przekonałam się na własnej skórze i nie żałuję,bo akurat w moim przypadku Kupidyn się nie pomylił i uczucie trwa do dziś,a to już 14 lat. Wszystko zaczeło się dość niefortunnie,bo od kradzieży mojego jedynego środka transportu-roweru,który pewnego dnia po prostu zniknał z klatki schodowej. Całą sprawę musiałam zgłosić na pobliskim posterunku policji i poszłam tam z przeświadczeniem,że najpewniej zostanę szybko odprawiona z kwitkiem. Zgłoszenie odebrał młody i szalenie przystojny policjant i co ciekawe poważnie podszedł do sprawy kradzieży. Pomijając okoliczności rozmawiało nam się naprawdę miło i po prowrocie do domu często o nim myślałam. Żałowałam nawet,że żadne z nas nie zainicjowało spotkania, ale co zrobić... Dwa tygodnie później zostałam zaproszona na grilla do znajomych i gdy wśród gości zobaczyłam "mojego policjanta" poczułam motyle w brzuchu. Rozmawialiśmy niczym starzy znajomi,niemal zapominając o reszcie gości a na koniec nie tylko "oficjalnie" wymieniliśmy się numerami ale te z umówiliśmy na pierwszą randkę. Przy okazji wydało się,że ja również wpadłam mu w oko,ale będąc w pracy nie zdecydował się na flirty i tym podobne podboje. Okazało się,że oprócz wspólnych znajomych mamy również wspólne pasje- jak wspinaczka górska i podróże, a przy tym oboje uwielbiamy wszelkie gry planszowe. Podobne zainteresowania i hobby sprawiły,że każda spędzana razem chwila jeszcze bardziej zbliżała nas do siebie, więc po roku chodzenia zdecydowalismy się stanąć na ślubnym kobiercu i razem budować naszą przyszłość. Cóż, historia naszej miłości choć rozpoczęta niemiłym incydentem zakończyła się happy endem i chociaż już nigdy nie odzyskałam skradzionego roweru, zyskałam dużo więcej-prawdziwą miłość i wiarę,że nic nie dzieje się bez przyczyny! Dominika Jastrzębska, e-mail:dominika.jastrzebska85@gmail.com
    • Adrianna
    • 2019-02-11 16:22:38
    Miłość mojego życia... poznałam na facebooku. Tak, tak .... czasy internetu i mediów społecznościowych, w "realu" mało kto się już poznaje. W zasadzie napisała do mnie dziewczyna, którą widziałam raz w życiu czy nie chciałabym z nią i jej znajomymi jechać nad morze na Sylwestra. Czułam się niepewnie i trochę się bałam ale moja mamuśka powiedziała mi jedno: "Ja nie zastanawiałabym się ani chwili, możesz przeżyć przygodę swojego życia." Miała rację. Okazało się, że dziewczyna napisała do mnie na prośbę swojego przyjaciela, który zobaczył mnie na facebooku i chciał koniecznie poznać. Nie wiem co się stało ale po 3 dniach nad morzem, poczułam, że zakochałam się w nim do szaleństwa. Po powrocie do domu nie wiedziałam jak to będzie, wszak znaliśmy się niewiele. Powiedziałam sobie głośno CARPE DIEM. Nie zastanawiając się ani chwili wsiadłam w auto i pojechałam dziesiątki kilometrów od domu, do chłopaka, którego poznałam podczas sylwestra nad morzem. To było dość szalone ale po kilku dniach znajomości wyznałam mu miłość. Zabawne jest to, że dokładnie 4 stycznia minęło 5 lat odkąd jesteśmy razem, mamy też wspaniałego 3 letniego synka i dogadujemy się jak stare dobre małżeństwo. To była najlepsza decyzja w moim życiu, która być może wywróciła moje życie do góry nogami ale dzięki temu jestem o wiele bardziej szczęśliwym człowiekiem. :) Adrianna Frąckowiak, aducha6662@o2.pl na fb lubię jako: Ada Frąckowiak
    • Urszula
    • 2019-02-11 21:00:26
    Licealne czasy, któż to pamięta? Otóż my na pewno nie zapomnimy tego wspaniałego czasu, a zwłaszcza klasy maturalnej. To wtedy, po trzech latach, setkach godzin spędzonych w jednej klasie, zaczęliśmy widzieć w sobie coś więcej. Jak to się zaczęło? Iskierka między nami zabłysła podczas domówki stylizowanej na tematykę piracką. Wykorzystałam to, że Maciej wracał z kraju słynącego z najlepszego rumu i namówiłam go by wraz z podarkiem z Wenezueli wpadł do mnie. Po 525 dniach odkąd pierwszy raz go zobaczyłam zaprosiłam go na niby randkę w gronie znajomych. Wśród gier planszowych, Piratów z Karaibów, rumu i ananasa coś zawirowało między nami. W pewnej pięknej chwili połączyły się nasze ręce. Teraz żartujemy sobie, że to właśnie przez moc afrodyzjaka jakim jest ananas. Ten owoc, niezmiennie od czterech lat, towarzyszy nam przy każdej kolacji z okazji kolejnej rocznicy. Można było się śmiać, że to licealna miłostka, nic nie znaczące, ale my wiedzieliśmy, że to coś na dłużej. Później szybko się potoczyło: wspólna nauka do matury, wyjście na studniówkę. I podróże... o tak! Odrobina wspólnego szczęścia trochę uderzyła nam do głowy, bo kto podróżuje po Serbii autostopem mając zaledwie 18 lat? Właśnie takie ekstremalne podróże uświadomiły nas, że możemy na sobie polegać w każdej sytuacji. Miłość między nami jeszcze bardziej się umocniła, kiedy zdecydowaliśmy o podjęciu nauki w mieście oddanym od rodzinnego o ponad 670 km. Kraków dodał romantyzmu w naszym związku. To właśnie w tym miejscu, w tajemniczej kawiarni w okolicach Wawelu, Maciek podjął najważniejszą decyzję w życiu. 25 listopada 2016 roku zapakował małe zielone pudełeczko i wybraliśmy się na randkę. Po dwóch godzinach od wyjścia z domu, biegałam już po platanach z pierścionkiem na placu, krzycząc: „Wychodzę za mąż!!!” . Urszula Gryczan, e-mail: Urszulasype@gmail.com
    • Dawid
    • 2019-02-11 21:55:48
    Sporo osób pisze ciekawe wierszyki w komentarzach... ale tu nie chodzi o to, by pisać piękne słowa w internecie, ale do ukochanej, na co dzień. Pisanie wierszy jest romantyczne, ale nie to jest najważniejsze. Najważniejsza jest szczerość w uczuciach. Zwykłe "Kocham Cię" z ust ukochanej osoby to najpiękniejsze słowa na świecie - bo są szczere. Historia naszej miłości - mojej i mojej żony Anetki zaczęła się pięć lat temu. Początek naszej znajomości był dość niezwykły, choć pozornie zwyczajny. Byłem samotny od jakiegoś czasu. Kiedy mój najlepszy przyjaciel brał ślub postanowiłem coś zmienić w swoim życiu i założyłem konto na portalu randkowym. To był impuls. Nie był to żaden z popularnych serwisów, wręcz niszowy. Szybko przejrzałem dostępne osoby w okolicy. Moją uwagę przykuła skromna, uśmiechnięta dziewczyna, która wpisała w swój profil, ze ukończyła... technikum informatyczne :) Teraz coś o mnie - jestem programistą. Nerdem. Jaram się nowymi technologiami, sprzętem, czasem wydaje mi się, że sporo zwykłych ludzi mogłoby mnie uznać na swój sposób za dziwaka. W jej przypadku nie miałem takich obaw. Miałem dostępną tylko jedną darmową wiadomość na tym portalu i postanowiłem przedstawić siebie takim jakim jestem, nie udając kogoś innego i opisać to w sposób możliwe ciekawy i zabawny. Do wiadomości dołączyłem swój adres e-mail. Tutaj zaczyna się ciekawsza część historii. Dziewczyna odebrała wiadomość ode mnie. Zaciekawiłem ją i postanowiła mi odpisać. Niestety, w moim adresie e-mail znajdują się cyfry - rok mojego urodzenia, które to moja luba przez nieopatrzność zapomniała wpisać w oknie wiadomości e-mail odpisując na mój list. Jej wiadomość powędrowała do kogoś innego. Mijały kolejne dni. Byłem pewien, że nie udało mi się zaciekawić tej dziewczyny. Powoli już o niej zapominałem. Ona myślała podobnie, bezskutecznie czekając na odpowiedź z mojej strony. Wtedy wydarzył się cud! Do mojej przyszłej żony dotarła wiadomość! Ale to nie ja byłem nadawcą... a ktoś, kto nazywa się dokładnie tak samo jak ja. Osoba ta była właścicielem tego błędnego adresu e-mail. Napisała w wiadomości, że nie wie o co chodzi, i e nie korzysta z żadnych portali randkowych. Wtedy moja obecna żona odkryła swój błąd i natychmiast wysłała wiadomość - tym razem już na poprawny adres e-mail. Byłem bardzo miło zaskoczony, kiedy go odczytałem. Minęło kilka dni, a tu nagle taki szok... i to wszystko dzięki temu, że ktoś postanowił jej odpisać, a zwyczajnie zignorować tą wiadomość. Zaczęliśmy ze sobą mailować. Świetnie nam się razem pisało. To zabrzmi głupio, ale zanim zdążyliśmy się spotkać po tygodniu korespondencji, mieliśmy już zaplanowany ślub, ilość dzieci i to jak kiedyś będzie wyglądał nasz wspólny dom :) Kiedy spotkaliśmy się już na żywo, w jej rodzinnym mieście - Rybniku zakochaliśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia. Byliśmy sami w kawiarni Cafe Bosco, popijaliśmy herbatkę korzenną siedząc przy rozpalonym kominku z którego strzelały iskry. Nasz znajomość rozwijała się lawinowo. Wkrótce poznałem jej rodziców i bliskich, a ona moich będąc moją osobą towarzyszącą na weselu kuzyna. Obecnie jesteśmy już półtora roku po ślubie. Przymierzamy się do dalszej realizacji naszych planów - tych związanych z dziećmi :) Uwielbiamy spędzać czas razem i świetnie się uzupełniamy. Gdy gotujemy - ja kroję warzywa, ona miesza i doprawia. Gdy sprzątamy, ja odkurzam, a ona wyciera kurze i myje podłogę. Gdy jedziemy na zakupy ona wybiera, a ja płacę :) Mamy też wspólne pasje, takie jak kino czy planszówki, ale zdecydowanie najbardziej lubimy razem wspólne wycieczki. Od jakiegoś czasu prowadzimy nawet wspólnie podróżniczego bloga, fanpage i kanały na youtube. Świetnie się przy tym uzupełniamy - żona pstryka i edytuje zdjęcia, a ja nagrywam i montuję filmy. Zapraszam do odwiedzenia nas https://www.youtube.com/c/magicznemiejsca :) Dawid Jabłoński, dawidjablonski1989@gmail.com https://www.facebook.com/dawidjablonski89
Produkt dodany do listy życzeń
Produkt dodany do porównania